Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ja wprost od ciebie tutaj... twoja kryształowa dusza nie zniosłaby takiego kompromisu, wiem o tem i kocham cię za to. Kobieta tylko umie się poniżyć do tego stopnia, jej wola, tyle wieków gwałcona, nawykła do zabicia w sobie prawdy.
Ach, kłamstwo jest ze mną i kłamstwo musi pozostać przy mnie!
A gdyby tak zerwać to wszystko z siebie?
Czasami wydaje mi się, że naprawdę popełniłam zbrodnię, wciągając ciebie w te kłamliwe i nie do wybrnięcia drogi.
Jaka szkoda, że nie mogę zobaczyć twoich przeczystych, lazurowych oczu, może wówczas przywdziałabym na się szaty pokutne, biła się w piersi i... żałowała.
Nie! po stokroć nie! Zawsze uczyniłabym to samo, powiodłabym cię, jak to uczyniłam, w ów zakazany raj świętych uniesień.
Prawda jest z nami, precz z nakazcami fałszu, tymi tolerantami przekupnych miłości, sojusznikami pisanej moralności, precz z tymi tajnymi rozpustnikami, handlującymi faryzeuszostwem!
Wyzwólmy się i ująwszy za ręce z ca-