Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siebie z upragnieniem — Lila — powtarzał z wielką prośbą.
— To niemożliwe — powiedziała tak stanowczo, że od tych słów padł orzeźwiający chłód na jego rozgorzałą twarz, pokiwał smutnie głową i powtórzył zgasłym głosem:
— To niemożliwe.
Popadli w długi ostatni uścisk, pragnące usta nie chciały się jednak rozłączyć i żądały.
Wstali i mimo to znowu poczęli się całować, w końcu, aby tamę położyć, Lilith zadzwoniła na służbę, każąc wynosić rzeczy.
Kwiaty zabrała sama.
Nie oglądając się, wyszła, Adam zatrzymał się jeszcze we drzwiach i patrzył na pokój... puste łóżko z odrzuconą kołdrą spoglądało ku niemu, przywodząc do pamięci cudne, niezapomniane noce.
Nie mógł się wyzbyć tej przykrej myśli, że właśnie ten ich pokój staje się nanowo banalnym hotelowym numerem, że za chwilę zamieszka w nim obcy człowiek... który będzie się może ordynarnie rozwalał po tych krzesłach, po tej kanapie, na której oni zamienili pierwsze pocałunki... że