Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chasz mnie do rzędu istot upadłych... do prostytutek, czy ty tego nie pojmujesz?
— Ciebie? nie, nigdy, Lila, ja ciebie?... ale wszak ty wiedziałaś, ty dobrze wiedziałaś, że ja nie jestem zdolny do pokątnych romansów, że ja mogę iść tylko prostą drogą; wiem, że każdy inny, ale ja nie mogę, pojmuję to, że możesz mnie nazwać głupcem, ale, Lila, chciej mnie zrozumieć.
Złożył ręce i uniósłszy swą zbladłą, cierpiącą twarz, patrzył na Lilith błagalnie swemi przecudnemi, lazurowemi oczami, których spokój i czystość zmącone były już raz nazawsze.
— Ach, rozumiem cię, rozumiem — podjęła niecierpliwie i obelżywie drwiąco — tylko ty sam siebie nie rozumiesz, to jest wprost idjotyczne, to...
Raptem umilkła, rozszerzonemi znagła jasnowidzeniem oczami wpatrzyła się w tę śliczną, umęczoną samotorturą twarz Adama.
I oto, gdy zdawać się mogło, że go już pozyskała, że już jest pod jej władzą bez odwrotu — wszystko rozlatywało się na nowo.
Przychodziło do mózgu Lilith odrętwienie z jakiemś obcem uczuciem sztyw-