Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ktoś zapukał, Adam, nie zastanawiając się, pobiegł do drzwi, wołając:
— Niemożna!
Zapóźno jednak, w otwartych drzwiach ukazało się całe towarzystwo — panie i panowie.
Spojrzenia ich ogarnęły zmieszaną twarz Adama i zatrzymały się znacząco na leżącej w łóżku Lilith.
— Zachorowałam — wyrzekła spokojnie — aż posyłałam po doktora, jest mi już jednak lepiej, zaraz wstanę i pójdziemy wszyscy razem na obiad.
— Wszyscy razem — uchwycił się tej myśli Adam — ja nawet miałem iść w tej chwili do państwa z tą propozycją.
Jedna z panien, studentka, rozśmiała się, przyświadczając, że to dobra myśl, zauważyła przytem, że przyjazd Lilith wykoleja ich z „porządnego“ życia, zatem jedna więcej knajpa, to już wszystko jedno
— Co jednak państwo pomyślą sobie o nas? — wyrzekł nieprzewidzianie Adam.
Wszyscy skrzyżowali spojrzenia, zaskoczeni tem niedorzecznem odezwaniem.
Lilith jednak, nie tracąc przytomności, rozśmiała się serdecznie, Adam był tak