Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na usta, jak spiekotliwy, żarny wiew. Rozchylił wargi i wdychał w siebie bezświadomie urok, jaki nań padał przemożny i nie do zwalczenia.
Na scenie męczony wizjami Kordjan, skradając się, walczył.
— „Słuchaj, ja mówię oczyma“ — szeptała Imaginacja.
— „Słuchaj, mówię biciem serca“ — przerywał jej Strach.
Słowa te raptownie padły między zajętych sobą Adama i Lilith. Oddech jego suwał się po prześwitujących jej ramionach, jak pierwsza zapowiedź pieszczoty... wciąż nachylała się ku niemu, to on jej, to ona jemu opowiadali do ucha, twarze ich podówczas zbliżały się ku sobie i ocierały. W sąsiedniej loży zwrócono na nich uwagę, lecz nie widzieli tego, owładnięci wzajemnem podnieceniem.
— „Lecz patrz na oczy, nieruchome oczy, gdzie się obrócisz patrzą za tobą“ — wołał na scenie Strach, a Imaginacja szeptała:
— „Czy czujesz woń jej warkoczy?“
— Ach! — westchnął zbyt głośno Adam.
Pochylił się tuż nad Lilith w ten spo-