Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o poręcz, ożywienie chwilowe opuszczało ją, znużenie senne poczęło powracać.
Popadła w stan jakiejś autosugestji, mówiła i postępowała z Adamem, jak to sobie naprzód zakreśliła... było to jednak niedołężne naśladowanie swoich własnych wyrozumowań i przybierało raczej formy kopji czynów, aniżeli ich samych.
Lilith uczuwała jeszcze swoją znagłą niemoc, ale coraz słabiej. Dusza jej, stargana przedwstępnemi szamotaniami pragnień i pożądań roznamiętnionej wyobraźni, zdała się na łaskę przypadkowości, w co sama nie miała wiary.
Odstępująca energja z nieprzewidzianą nonszalancją podszeptywała:
— A niech tam!...
Adam również usiadł na kanapie w samym rogu. Rozmowa, zazwyczaj tak drażniąca ich wzajemne podniecenie, dziś była nieinteresująca, rozwlekła i niepobudliwa.
Ten pierwszy wieczór, przekupny walką wszechwładnej woli, zdobyty misternemi podejściami, stawał się nic nie mówiącym, banalnym wieczorem, jak tysiące mu podobnych.
A przecież byli nareszcie razem i mogli władnąć sobą!