Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jest mi przykro i smutno, chciałabym bowiem, aby pan był takim, jak jest, a zarazem innym. Czy jednak potrafię przemienić pana? Czasami w to wątpię i mam ochotę od pana odejść.

Lilith.


W tej chwili otrzymałam kartę, nie mogę jej zrozumieć. Co to ma znaczyć: „będę w przejeździe i mam nadzieję zobaczyć panią“.
Dokąd pan tędy jedzie? Wszak pan tu nigdy nie był.
Doprawdy, jestem ździwiona, śniło mi się bowiem, że pan był w Warszawie, że szliśmy pod rękę wieczorem i że ktoś rzucał w nas kamieniami.
Czekam odpowiedzi. Posłałam przedtem do pana znowu zły list, proszę wybaczyć, byłam bardzo rozdrażniona.

Lilith.


Nie, nie gniewam się, ponieważ jednak jestem szczera, przyznaję, że chciałam nie odpisać wcale, czemu — wyjaśnię to później. Pan jednak chory, panu tam obco u tych wielkich panów, przytem mnie za panem smutno i tak bardzo mi przy-