Godzi się nam, bez obawy ujmy pod względem nowości, streścić wiadomość przynoszoną o Gallu, przez wydawcę pomników dziejowych Polski, a nawet codosłownie ją niekiedy przyswoić dla naszego wstępu, w dopełnieniu obowiązku tłómacza. Popis o lepszą nie miałby tu znaczenia; jeżeli zwłaszcza nie my tylko sami, co do tych poszukiwanych danych, możemy zgodzić się na jedno. Pod ręką ma wreszcie czytelnik rozliczne inne zarysy, nie różniące się co do istoty rzeczy, lecz w wielu razach, nie wyczerpujące tego wszystkiego, co z samejże naprzód kroniki Galla wydobyć się powinno, a potem, dające niekiedy powód do śmiechu, jak w wiadomem przepolszczeniu obcego przychodnia aż do nazwiska (jak przez Kownackiego).
Co mówi zatem Bielowski o tem nazwisku, na żadnym znajomym rękopiśmie przez autora nie podpisanym?
„Dopiero w roku 1749“ (są jego słowa str. 380) „Adam Stanisław Grabowski, biskup warmiński, powierzył rękopism kroniki w XV-ym wieku przepisywany a przechowujący się podówczas w bibliotece hejlsberskiej, uczonemu Gotfrydowi