Strona:PL Gallus Anonymus - Kronika Marcina Galla.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wniami, pożar i zniszczenie szerzyć. Ważył się los grodu dość długo. Co szturm przypuszczą Polacy, siekąc, paląc, gradem kamieni obsypując, to do odstąpienia takimi wszystkimi sposoby zmuszają ich Pomorzanie. Wielu z Polaków dosięgały strzały ich łuczników i raniły; ale i sami codziennie, w znaczniejszej może jeszcze mnogości, nie byli w stanie się odliczyć. Pewnymi albowiem być mogli poganie śmierci niechybnej, ilekroćby wzięci byli siłą; i dla tego woleli bić się do upadłego a sławę ztąd pozyskać, niż gnuśnie w pojmaniu oddawać swe głowy pod cięcia toporów, jak złoczyńcy. Niekiedy w ciągu oblężenia zamyślali o układach z Bolesławem i poddaniu grodu, to znowu chcieli poprzestać na rozejmie, jako środku zwlekającym; w oczekiwaniu bowiem zkądinąd nadejść mającej odsieczy, radziby jeszcze byli uniknąć kroku stanowczego. Polacy tymczasem nie ustając na chwilę w kołataniach i szturmach, gdy nie wystarczały dla dopięcia celu trudy, czuwania nocne ani wysiłki żadne, choćby nakoniec do fortelu wojennego uciec się mieli, posieść gród, prawdopodobnem im się zdało. Jakoż i nadzieje oblężonych, doczekania się posiłków Świętopełka[1], spełzłe na niczém, w gruncie rzeczy dopomagały im w pełnieniu zamiaru. Gdy bowiem z jednej strony Pomorzanie uważali za niepodobieństwo: przy siłach dotychczasowych ujście rąk Bolesława; z drugiej, nadarzyła im się okoliczność obostronnego znużenia, dozwalająca pomyśleć o zawiązaniu ponowném układów, a wtedy wymówiwszy sobie całość i bezpieczeństwo osób, gród poddali, sami zaś z mieniem, jakie unieść który zdołał, z obrębów jego wyszli bez przeszkody.






  1. 26)  Nadzieje spełzłe doczekania się posiłków Świętopełka, dla obrońców Nakła.

    Zaznaczyć wypada, co do rodowitości naprzód Świętopełka, wątpliwość nie dość rozjaśnioną. „Nasi powiadają“ słowa są Naruszewicza (T. 3 przyp. 35 do księgi 3), „iż był z familii polskiéj Gryffów; pomerańscy twierdzą, iż był z domu dawnych książąt, synem Swatybora a bratem Warcisława I.“ To pewna, że z jego zjawieniem się, nowy zwrot w dziejach Pomorza się rozpoczyna. Tenże Naruszewicz (na zasadzie podań Długosza, kronikarza szląskiego, Miechowity, Kromera i innych) zapisuje, iż w obronie téj Nakła „przodkował wszędy Świętopełk (osobiście), krzepiąc przykładem siły, a oręż hartując rozpaczą.“ Lecz i w rezultacie ostatecznym, komentarz ze słów pomienionego historyka, na orzeczenie Galla: „hostemque perfidum aliquantulum in virga ferrea, sed non plenarie, visitavit“ odmienny. Na zasadzie bowiem powyższego streszczenia utrzymuje: „iż gdy oblężonym, ani na kilka dni zawieszenia broni nie dano, zdjęci gniewem na sprawcę klęski Pomorzanie, po wymodlonym tylko dla siebie wyjściu, wodza Świętopełka z miastem oddali. Król osadził zamek garnizonem polskim; Świętopełkowi odebrał rząd Pomeranii: samego, na wieczne więzienie skazanego, do Polski odesłał.“ Dla czego by jednak tak radykalny obrót rzeczyna Pomorzu, był Gallowi niewiadomy? dziwić by się potrzeba. Nie z tego w rzeczy saméj, jedynie zakończenia z Nakłem, po dalsze wyjaśnienia zdarzeń, wypadałoby zajrzeć, do zgodnych z jego kroniką i niezgodnych źródeł.