Strona:PL Gallus Anonymus - Kronika Marcina Galla.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

luczki niedorostek, więcéj, ma się rozumieć, imieniem niż przewagą broni, znaczący w téj rozprawie. Tym razem większą część Morawii spustoszyli i na powrót z sobą znamienitą zdobycz, oraz moc niewolnika przywiedli, nie doznawszy oporu spodziewanego ani przeszkody do odejścia.






11.  Pacholę Bolesław zabija dzika.

Wiele mógłbym się rozpisać o niepospolitéj odwadze dziecka, gdyby mię w tém niehamowała, chęć pospieszenia do treści znakomitszéj dzieła. Jednakże nie dozwolę ukryć się w cieniu, temu, w czém połyska zarodek dzielności do spraw większych. Pewnego poranku syn Marsa zasiadłszy do śniadania w lesie, postrzegł przechodzącego ogromnego dzika, który się zapuszczał w gęstwę przyległą. Natychmiast więc porwawszy się od stołu, skoczył na przełaj z oszczepem i nie czekał, aż przywołaną będzie psiarnia lub który z towarzyszów łowu na pomoc pospieszy. Ale w tém właśnie, gdy już był w pobliżu dzikiego zwierza i miał wypuścić pocisk w gardziel tegoż, zabiegł mu drogę rycerz pewien, który zdołał w porę zamach jego powstrzymać, usiłując zarazem oszczep wyrwać mu z ręki. Gniewem albo raczej odwagą uniesiony Bolesław, dwoistym pojedynkiem do zdumienia, zwarł się w tym razie, z dzikim zwierzem i człowiekiem, i wyszedł zwycięzko. Albowiem i oszczep napastnikowi wydarł na powrót, i dzika martwym u stóp swych położył. Zapytywany rycerz następnie dla czego to uczynił, odparł, iż sam nie wiedział dla czego: przychylne oko jego atoli, na długo postradał z téj przyczyny. Młodzik zaś wyszedł z tej rozprawy, mocno utrudzony, tak, iż zaledwo na wietrze powoli otrzeźwiał.