Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Gdy nas będzie więcej, będzie nam weselej — mówiła — nie patrząc mi w oczy, tylko śledząc uparcie koniec mego bucika.
Przypomniałam sobie natychmiast słowa Juljana:
„Z temi kobietami żyć można, lecz pokazywać się publicznie nie wypada“.
Miałam więc stanowczo odmówić, gdy nagle wszedł Juljan.
Miał na szyi jeszcze biały fular, który zwykle nosił w zimie pod futrem. Zatrzymał się na progu, patrzył jakby zdziwiony i przestraszył się, widząc mnie sam na sam z Izą. Lecz ona podała mu rękę i natychmiast objaśniła o celu swego przybycia.
Lecz dziwna rzecz! Zdawało mi się, że mówiąc do mego męża, głos jej jakby nabierał jakiegoś innego, ostrzejszego dźwięku. Gdy mówiła: „byłoby dobrze, gdybyście się państwo z nami wybrali“, mój mąż nie siadał, tylko stał na środku salonu i gryzł wargi. Czekałam na jego odpowiedź. Byłam pewną, że odmówi, lecz on po chwili milczenia przystał. Czułam niechęć w jego głosie, a mimo to przystał. Iza natychmiast za-