Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ostatka, to i Nacia (to jest ja) nie umiałaby grać na fortepjanie.
Ja siedzę z boku i nie odzywam się wcale, ale myślę sobie, że ta nauka „na fortepjanie“ na nic się nie przydała, a kosztowała dużo czasu i pieniędzy.
Teraz nie otwieram fortepjanu, chyba czasem, o szarej godzinie, kiedy jestem sama, bo Juljan nie lubi mego sposobu grania. Mówi, że nie mam pojęcia o muzyce i ma rację, bo gram gorzej niż miernie. Sama to czuję. Słuchając, jak mama „walczyła“ o lekcje śpiewu Loci, przypomniałam sobie te długie moje godziny, strawione nad fortepjanem. Po co? na co? ażeby wybębnić na familijnem zebraniu jakiś salonowy „Stück“ albo fantazję z „Hugenotów“?
O! te długie, długie godziny nad klawiaturą fortepjanową, te gamy, te pasaże, te tryle i to ciągle przysyłanie sąsiadów!
— Pani prosi, żeby u państwa grać przestali, bo mojej pani uszy „spuchli“.
Mnie palce puchły i plecy bolały, ale grać musiałam.