Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„szyku“, tylko wydał mi się starym i niezgrabnym. Długo milczał. Ja stałam oparta o ścianę, owinięta w chustkę, bo mi zimno było. Wreszcie mój mąż stanął przedemną i zaczął mówić z początku powoli, a potem coraz prędzej:
— Widzę, że wynikło między nami nieporozumienie. Wychodząc za mnie, wyobraziłaś sobie, że wychodzisz za miljonera. Tymczasem ja jestem biednym urzędnikiem i nie mam za co utrzymywać żony. Z posagu twego wystarcza właściwie tylko na utrzymanie domu — nie więcej. Zanotuj to sobie. Przyzwyczajono cię w domu do zbytku, do marnotrawstwa. Starając się o ciebie, widziałem ja dobrze, co się święci. Ja jednak nie jestem pantoflem jak twój ojciec i zrujnować się nie dam!
Milczałam, bo cóż miałam odpowiedzieć? Pieniądze moje nie były w mojem ręku, tylko w rękach tego pana z racji i tytułu, że był moim mężem. Tak było postanowione i widocznie był to wieczny porządek rzeczy. Należało mi tylko milczeć i czekać, co mi Jego Mężowska Mość wydzielić raczy.
Lecz on mówił jeszcze długo i głośno, pragnąc odrazu przygnieść mnie tą wyższością, na