Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

biurku i z roztargnieniem przewracała porozkładane ćwiartki papieru i książki. Zdawała się być zamyśloną i spochmurniała nagle.
Promień słońca blady, żółty, zimowy wpadał ukośnie przez czerwone zasłony okien i słał się pod jej stopy.
Nagle Iza obejrzała się dokoła.
— A gdzie pani miejsce? — spytała — przecież musisz mieć tu jakiś fotelik, jakiś kącik, w którym siedzisz wieczorami?
Lecz ja nie miałam tu kącika, ani fotela. Juljan najczęściej siedział w gabinecie po obiedzie, albo wieczorami — sam jeden (gdy był w domu).
Ja najczęściej siedziałam w jadalnym pokoju przy stole, albo przy piecu. Iza czekała chwilę na moją odpowiedź, lecz widząc, że nie odpowiadam, lekko wzruszyła ramionami.
— Dlaczego tu niema choć jednego kwiatka? — zapytała znowu — wogóle w mieszkaniu pani nie widzę kwiatów. Iza wyciągnęła rękę i z półki biurka zdjęła szybko mały wazonik z niebieskiego szkła, mój panieński, który przy-