Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

batystową bluzkę i powoli ochłonęłam z przestrachu. Gdy mi podał rękę i zsadził ze stołu, zdawało mi się, że mam zupełnie swobodną i naturalną minę. Odszukaliśmy ciocię, która była zmartwiona, gdyż truskawki zupełnie się nie udały, lecz mnie truskawki nie były teraz w głowie. Pobiegłam przejrzeć się w lustrze i uperfumować trochę...
Od tej chwili zaczęłam kochać się naprawdę w panu Adamie i powoli dokazałam tego, że i on zwrócił na mnie uwagę. I to była jasna chwila w mojem życiu. Trwało to trzy tygodnie... i zniknęło jak sen. Ach! jak ten deszcz smutno o szyby kołacze! jak smutno jesienią samej siedzieć w pustem mieszkaniu!
Pan Adam także zapewne siedzi tam sam jeden w swoich Horodyszczach, a może... kto wie! może i on się już ożenił? Siedzą pewnie we dwoje... bo na wsi nie można chodzić do przyjaciół na karty.
We dwoje!
On — z inną kobietą!
Jak mi się dziwnie na sercu robi; wszystko dokoła mnie niknie i blednie. Już późno — po