Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Już po raz drugi nazwał mnie głupią.
Pierwszy raz kiedy się zapytałam, czy... Później pojechaliśmy do dwóch zwierzchników Juljana, ale tam nie było nikogo w domu. Ja byłam bardzo kontenta, bo jestem nieśmiała i takie wizyty dużo mnie zdrowia kosztują. Aż wreszcie spotkała nas u państwa Okszów-Jarzębskich, których mój mąż poznał u wód w Galicji, gdy jeździł leczyć się lat temu kilka. Ci państwo muszą być bardzo bogaci, bo w przedpokoju było ładniej niż u nas w saloniku, a nawet niż w salonie moich rodziców. Lokaj miał taką minę zuchwałą i patrzył na nas z góry, a na ścianach wisiały wszędzie portjery w pasy, w guście wschodnim. Kiedyśmy stamtąd wyszli i wsiedli do karety, jechaliśmy jeszcze ulicą Bracką, w stronę mieszkania moich rodziców, ale Juljan nagle zatrzymał karetę i zawołał do mnie:
— Wysiądź!
Wysiadłam natychmiast, bo cóż miałam zrobić? Juljan dorzucił:
— Idź na trotuar.
Poszłam, podnosząc z trudnością suknię, bo ciężka była i powłóczysta. Z trotuaru widziałam,