Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Doszliśmy do skraju lasu, tam, gdzie zaczynały się chaty kolonistów niemieckich. Trzymaliśmy się oboje za ręce jak dwoje dzieci. Nie mówiliśmy do siebie nic, ale zacisnęliśmy mocno swe dłonie tak jakbyśmy się już na całe życie rozstać mieli.
Pić mi się chciało.
On zaprowadził mnie do jednej z chat świeżo wykończonych. Pełno wiórów leżało jeszcze na ziemi. Wewnątrz podłoga jeszcze nie była ułożona.
W chacie znajdowała się Niemka w barchanowym kaftanie, młoda jeszcze, ale bardzo mizerna i kilkoro drobnych dzieci.
Podała nam wody, patrzyła na nas przez chwilę w milczeniu, a potem nagle płakać zaczęła.
Zapytałam ją o przyczynę łez.
Długo odpowiedzieć nie chciała, wreszcie zdecydowała się na odpowiedź. Przykro jej było, że nie ma czem nas poczęstować, ale mleko nawet musiała sprzedać, tak ciężko im było na tym dorobku i karczunku. Ma w domu tylko kawałek placka, ale zeschły i niedobry.
Upiekła przedwczoraj dwa placki, jeden dała