Strona:PL Gabriela Zapolska - Sezonowa miłość.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Obidowska przynosi im obiady, które Porzycki zjada u Tuśki. — Teraz zjawia się obrus na stole, serwetki i w dzbanuszku trochę gałęzi smereków, słowem wszystko, co może podnieść wdzięk kobiecy w danej chwili. Porzycki przynosi z miasta ciastka, sardynki, wino, kanapki, cukierki.
Panuje pewien rozrzutny a cygański dobrobyt, dawniej Tuśce nie znany, a ta masa łakoci, którą zwykle żywią się przeważnie aktorowie, robi wrażenie zarzuconej przysmaczkami klatki, w której pozamykano ptaki. — Tuśka porównywa swoje poprzednie nudy podczas słoty, która ją zaskoczyła po przyjeździe, to wysiadywanie pod piecem i pod oknem z Pitą i rozkoszuje się po prostu chwilą obecną. — Porzycki ma dziwny talent uprzejemniania życia domowego. Być może, iż ten talent właśnie przywiązuje tak do niego kobiety. Tuśka, nieprzyzwyczajona do tego, aby ktoś tak mile, tak serdecznie starał się w każdej chwili rozerwać ją i dbał o jej zdrowie, o jej myśl smutniejszą, o to, co boli, czego znieść nie może — wchodzi w tę fazę najniebezpieczniejszą dla kobiety. Zaczyna się czuć szczęśliwą nie tylko przez to, że ma w kim uwielbiać siebie samą, ale i przez to delikatne, miłe pożycie codzienne, które otula ją, ściele się jej pod nogi, nie pozwala jej ani na chwilę czuć się samą i bez oddanej jej w zupełności drugiej istoty.
— To są drobiazgi — myśli — te ciastka, te proszki fenacetyny, ta woda sosnowa do rozpylania, te konserwy, morele, kwiaty, dzienniki, książki — ale to wszystko jest, to są fakty i one mi są teraz drogie, konieczne i potrzebne...
Chwilami zdaje się jej, że wyciąga się w hamaku, w rozkosznym, świetlanym promieniu. Dokoła niej woń odurzająca kwiatów leśnych — i dobrze jej, ciepło — miło. Ktoś cicho szepce wyrazy ledwo dosłyszalne, jakaś ręka odpędza rój natrętnych smutnych — myśli — i kołysze ją do snu!...
Z rozkoszą wita szare, bezbarwne dnie deszczowe. Lęka się po prostu słońca. Tyle światła i ciepła jest we wnętrzu jej izb zamkniętych. Boi się, że razem z promie-