Strona:PL Gabriela Zapolska - Sezonowa miłość.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ani jego posiedzeń radcowskich, ani sług co tydzień zmienianych, ani kąpieli sobotnich w domu w jednej wodzie kolejno panienek dla hygieny — nic nie mogła ze swego repertuaru wyliczyć.
Pozwoliła pani Warchlakowskiej rozlać przed sobą cały zasób swej możności, inteligencyi i poczucia moralności, nie hazardując ze swej strony wiele.
Aż gdy dama w welwetach umilkła wyczerpana i wyczekująco face à main ku Tuśce zwróciła — Tuśka uczuła, iż teraz przychodzi kolej wywnętrzyć swoje Credo i odkryć karty, któremi w życiu ona zagrywa.
Lecz ogarnęła ją chęć wywyższania się jeszcze ponad panią Warchlakowską i z wielkim taktem i ostrożnie rozpoczęła wspaniałą seryę kłamstw, którą roztaczała powoli, jak wachlarz, zasłaniając nim prawdę swego mizernego życia.
— Mój Boże!... tak — jeżeli nie najęła willi, to przedewszystkiem dlatego, że bała się mieszkać w niej sama tylko z córeczką. — Służby nie brała, bo była wyczerpana prowadzeniem ogromnego domu i chciała trochę odpocząć... Bo — jeżeli kobieta pojmuje swoje obowiązki na seryo, to trud jej nie jest mały, i ci, którzy mówią, że kobiety mają łatwiejszą część w życiu, mylą się zupełnie.
Lecz tu pani Warchlakowska podniosła protest.
— O nie — ona, pani Warchlakowska, umie ocenić trudy i starania męża, który umiał przyrobić tyle fortuny i zajął takie w mieście stanowisko, że dziś liczy się z nim nietylko całe miasto, sala ratuszowa, prezydent — więc i inne rozmaite figury, ale i ona, własna żona. Bo choć nikt nie jest prorokiem w swym kraju, a głównie mąż we własnej rodzinie, to ona przecież uznaje w panu Warchlakowskim owego proroka i idzie dokładnie linią, którą jej zakreślił.
— Nie tylko nie wbiję w ścianę jednego więcej gwoździa bez jego aprobaty, ale chodzę zawsze temi ulicami, które on mi wskaże, bo on wie najlepiej, co i jak się robi w życiu.