Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
HANKA (nagle).

Pewnie... te panny, co pan od nich wraca, to ładniejsze.

ZBYSZKO.

A! tędy cię wiedli. O to ci chodzi.

HANKA.

Mnie o nic nie chodzi — tylko nie chcę, żeby mnie pan sekował.

ZBYSZKO.

Jak będziesz dla mnie lepsza, to będę w domu siedział.

HANKA.

Ja ta nie potrzebuje. Może se pan iść do tych pannów.

ZBYSZKO.

Albo to prawda! Aż się za mną trzęsiesz.

HANKA.

Niech pan idzie, bo jeszcze starsza pani wejdzie.

ZBYSZKO.

Ale o... Pocałuj pana w rękę, za to, żeś go rozgniewała.

HANKA (śmiejąc się).

Figa! (uderza go po łapie).