Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mimo że Honorka do nieśmiałych dziewczyn nie należała wcale i niejednego „chłopa odstawiła“ wcale tęgo, gdy na udry pomiędzy nimi poszło. Lecz wobec Teodora zapominała języka w gębie i stała tak przed kontuarem, cała w płomieniach, bełkocząc i siejąc po ziemi miedziaki trzymane w garści. On mrużył oczy, uśmiechał się, żartował — przyzwyczajony do dominowania nad kobietami, z niedbałością pięknego samca. I nawet później, gdy już posiadał ją o szarej godzinie wśród stęchlizny piwnicy lub duszącej atmosfery strychu, — Honorka — zawsze pozostawała nieśmiałą, przerażoną jego pięknością, zdławioną — z oczyma łez pełnemi, nie śmiejąc poruszyć się, uczynić jednego giestu, odetchnąć głośniej. A gdy wreszcie — porzucona, zapomniana przez swego uwodziciela, któremu oddała z jakąś pokorą klejnot swego dziewictwa, uczuła się matką — doznawała głuchej nienawiści, gniewu na samą myśl o tym człowieku. Nie napastowała go, nie chodziła za nim,