Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ależ tak — podobno jakiś hrabia dołożył do posagu kilka tysięcy — ot! z przyjaźni dla ojca.
— Hrabia dla konduktora?
— Co pan chcesz, dziś takie czasy...
I śmiechy zaczynają się w najlepsze, starsze kobiety sznurują usta i spuszczają oczy.
Takie nieskromności w świętem miejscu, nie! — ci mężczyźni już żadnej wiary w sercach nie mają!
Lecz śmiechy milkną, bo w progu pojawia się nagle Honorka z dzieckiem na ręku, w asystencyi Kazimierzowej.
Pojawienie się dwóch kobiet nie byłoby rzeczą niezwykłą, lecz Honorka, z której głowy spadła chustka, z twarzą pokrytą purpurowemi plamami z pasmami włosów potarganych nad czołem, i z konwulsyjnie zaciśniętemi wargami, wnosi z sobą jakąś ponurą grozę, która wydzielając się z jej całej postaci, każe zwrócić na dziewczynę oczy tłumu.