Strona:PL Gałuszka Dusza miasta.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Skrzypły drzwi kruchty: pomknęły w mrok dziady — —
Idzie przez kościół wielmożna gaździna
(nowa spodnica, chustka od parady)
niesie ofiarę: świec coś z pół tuzina — —

Klękła przy krzyżu — zapala świec knoty
i w nachyleniu skapuje woszczynę
(zwolna się ima przędzy płomień złoty,
padając światłem nowem w mroki sine)

I każdą świecę chyląc nazbyt długo
modli się głośno, przygięta wpół ciała
pod spływającą wosku kroplę grubą:
Bodajś cholero, jak świeca skapała!

A Chrystus leżał na zimnej podłodze,
lśniącym lakierem czarno malowany —
twarz wykrzywiona (snać, że cierpiał srodze)
w łunie świec wielkie krwawiły się rany — —