Ta strona została uwierzytelniona.
a na odchodnem wilczem łypnął ślepiem
i schwycił w szpony z tacy garść miedziaków — —
W świątyni mroczno, dostojnie i pusto — —
Teraz do krzyża pełznie cień niewieści:
głowę zatula ostrzępioną chustą,
po płytach chrzęstnym różańcem szeleści — —
Przypadła z jękiem do nóg Chrystusowi —
ku tacy palce wyciągnęła suche:
w chrzęście różańca skradziony grosz wdowi
chowała chyłkiem z trwogą za pazuchę — —
Znów syfilityk z licem owrzodziałem
przypadł do krzyża i ssał długo rany —
żebrał, cuchnący strupami i kałem
o zmiłowanie u Pana nad Pany — —
Kikutem, brudną powiązanym szmatą
ze szwów wyłuspał dar suty, bogaty,
który z półgroszy ciułał całe lato —
i Chrystusowi złożył dwa dukaty — —