Strona:PL Gałuszka Dusza miasta.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

WE WIELKI PIĄTEK


Olbrzymi Chrystus leżał na podłodze,
lśniącym lakierem czarno malowany —
twarz wykrzywiona (snać, że cierpiał srodze)
w łunie świec wielkie krwawiły się rany — —

Patrzał na kościół oczyma martwemi — —
(Pobok leżała jałmużna na tacy)
ku jego ranom na klęczkach po ziemi
sunęli w zmierzchu kościelni żebracy — —

Jakiś o kulach przybłęda cherlawy
ciągnął się, ciałem kołysząc na boki —
cień jego pełznął po kolumnach nawy,
jak straszny koszmar przez mętne półmroki — —

Przypadł ustami ku stopom na długo —
trząsł nad Chrystusem brodą rozwichrzoną —
łzy mu po licu ciekły cichą strugą
na głowę Chrysta z cierniową koroną — —

Padł krzyżem potem w bezruchu zakrzepie,
kajał się nędzą, nicością żebraków —