Strona:PL Gałuszka Dusza miasta.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale te ich gęby — te niefrasobliwe gęby,
uśmiechnięte a zuchwałe —
te oczy — te zbrudzone pyski,
które bito od samej kołyski —
w które prał pięścią ojciec życie całe,
które stójkowy podbijał kułakiem —
te gęby, które matka — matka całowała
zawsze z uczuciem jednakiem —
bo matka — matka, to rzecz święta:
przy lampce kopcącej zeszywa portczęta
późno, późno w noc — —
Dla matki ten worek węgli
dziś zdobyć poprzysięgli — — drugi sprzedali —
pieniądze dzielili rzetelnie — —

Teraz odpoczywają — wleźli pod cegielnię
za ten płot — tu ich nikt nie zgoni —
(Trzeba się trzymać od miasta najdalej —
dla wypoczynku szukać oddalnej ustroni) — —
Bo też ich życie — psiakrew — ich życie — —
zawsze chyłkiem — wychodzą o świcie —
wracają nocą i wiecznie się kryją
w tej rozpadłej cegielni, co dzisiaj niczyją — —