Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Nasze serce.pdf/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

potem szybko wchodziła coraz wyżej, a gdy Mariolle zbliżył się, aby ją prędzej powitać, rzekła z przyjaznym uśmiechem, zdradzającym jednak niepokój:
— Co za nieostrożność! Nie można się tak pokazywać! Widzę pana już od ulicy Rivoli. Chodźmy trochę dalej, na ławkę za oranżerją. Na przyszły raz będzie mnie pan tu oczekiwał.
Mariolle nie mógł się oprzeć pokusie zapytania:
— Czy pani bywa tu często?
— Lubię bardzo to miejsce, a ponieważ przechadzam się rano, więc przychodzę od czasu do czasu, aby się nacieszyć przepysznym widokiem. A przytem nie spotyka się tu nikogo, gdy Lasek staje się niemożliwym. Tylko niech pan nie zdradzi tej tajemnicy.
— Będę milczał — z uśmiechem odrzekł Mariolle. Ostrożnie ujął jej rączkę, ukrytą w fałdach sukni i westchnął: Jakże ja panią kocham. Chory jestem z oczekiwania. Czy pani otrzymała mój list?
— Tak. Dziękuję panu. Wzruszył mnie do głębi.
— Więc się pani nie gniewa?
— Ja?... Zacóżby?... Przecież pan bardzo uprzejmy.
Szukał w myśli słów gorących, tchnących uczuciem i wdzięcznością. Zbyt był jednak wzruszony, więc tylko raz po raz powtarzał: