Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nic czulącego, gdziebądź rzuciło się okiem;
Lecz Ewelina wolnym postępuiąc krokiem,        30
Tysiące razem przeszkód cierpliwie zwycięża,
Przesądy i potrzebę, naturę i męża: —
Naypiérwéy niosąc książek wsławionych dowody,
Chce trzody pospolitéy odmienić zawody;
Na bliski więc ziechawszy iarmark do Czerniowic,        35
Mąż posłuszny, sto przedał podolskich iałowic,
Kupił dziesięć tyrolskich i dołożył iescze. —
Wtedy Pani zapyta: „Ach gdzież ie umiesczę,
„Czy nie w tamtym budynku gdzie z desczek powały?
„Gdzie sczątki gospodarstwa polskiego zostały?        40
„Gdzie powietrze duszące, nieczysta podłoga?
„Jeśli tak, to tam moia niepostanie noga“. —
Po niektórych więc Ale, Lecz, Ach, z męża strony
Nowy gmach był zaczęty, a stary zburzony;
Choć ięczmień leciał z kłosa, dokonczano mury;        45
Ale iakże murować bez architektury?
Niech gospodarstwo razem i ozdobą będzie —
Dano zatém kolumny i wystawy wszędzie,
Posadzki i suffity, a nieczyste scieki,
Kanał skryty pod Ziemią sprowadzał do rzeki. —        50
Otóż, otóż to staynia! dziw się okolico!
Niéma podobnéy w Polsce, niéma zagranicą —
Iednakże Ewelina iescze nie iest rada;
Przez folwarczny dziedziniec przechodzić wypada. —
Przy rządzie i dozorze myśli o wygodzie:        55
Ta staynia niechay będzie w angielskim ogrodzie. —
Wali się w smutnym sadzie i parkan i drzewo,
Na miescu staią kląby na prawo na lewo,
A kędy na rozsady bywały zagony,
Sciészka[!] kręcona między roskoszne gazony,        60
Między roże, iasminy, rezedy, powoie,
Prowadzi Ewelinę w staienne podwoie. —