Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XVI
DO LAURY

Zwracasz Lauro na mnie oczy,
I tak często i tak mile,
Że ich błękit w mych się toczy,
Nieporzuca i na chwile

Czym Cię bliski, czy daleki,        5
Z smutną myślą czy przyiemną,
Czy sen spadnie na powieki,
Twoie oczy tuż przedemną. —

Piękne oczy często zwodne,
Lubią wabić i porzucać,        10
Lubią, rzadko z sercem zgodne,
Za dzień sczęścia wiek zasmucać;

Iakże wierzyć Lauro twoiém?
Wszak w nich boski ogień błysczy;
A ten kwiaty, żarem swoim,        15
Często żywi... lecz i nisczy. —

Cóż, by wierzyć czynić trzeba,
Mą niepewność chciéy usmierzyć...
Albo raczey mów O Nieba!
Co mam czynić by niewierzyć. —        20

Nadto miło gdy wzrok luby,
Z naszym wzrokiem wdzięk swóy miesza,
By niepragnąć swoiéy zguby,
Każdy chętnie ią przyspiesza.