Strona:PL Fraszki (Jan Kochanowski) 071.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A słusznie, bo miał bindas tak dostały,
Żeby był nie wlazł w żadne famurały.
Gość poglądając dobrze żyw, a ono
Barzo nierówno pany podzielono.
Nie mył się długo i jechał tem chutniej —
Nie każdy weźmie po Bekwarku lutniej.


Do Marcina.

A więcby ty Marcinie! przed tym nie ugonił,
Co to siedzi jako wróbl, a oczy zasłonił?
Niech on chwali żmudzinki, że bywają trwałe,
By miał mądzie[1] jako sam, tedy przedsię małe.


O chłopcu.

Pan sobie kazał przywieść białagłowę,
Aby z nią mógł mieć tajemną rozmowę;
Czekawszy chłopca dobrze długą chwilę
Tak, żeby drugi uszedł był i milę,
Pojźrzy pod okno, a ci sobie radzi.
I rzecze z góry do onej czeladzi:
Po diable synku! folgujesz tej paniej,
Jam kazał przywieść, a ty jedziesz na niej.


O proporcyej.

Atoli, patrząc na swe jajca[2] silne,
Myśliłem rzeczy mojem zdaniem pilne.
Jeśli mię chce mieć szczęście w tym nierządzie,
Niech mi da wedle proporcyjej mądzie.[3]


O gościu.

Gość napisał na murze, że coś paniej czynił,
Drugi źle wyczytawszy, jako złego winił.

  1. W wyd. 1617: By miał wielkie.
  2. Tamże: wajca.
  3. Tamże: mądrze. W innych wydaniach: wszędzie.