Strona:PL Fraszki (Jan Kochanowski) 053.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ma pokój Andromeda, lecz ja przykowany
Do skały prze cudzy grzech podejmuję rany;
Do mnie płynie wieloryb rozdarszy[1] paszczękę.
Gdzie ja mam rady szukać, gdzie się ja uciekę?
Ratuj mężny Herkules! ratuj Persej sławny!
A odnów (jeno by w czas) na mnie przykład dawny.


Do opata.

Wiedzże po tem opacie! jako grać z biskupy?
Bo bacząc, żeć wygranej ubywało kupy.
Pokryłeś dudki w gębę, czyniąc tę podstawę,
Żeś przegrał: lecz z rachunku miał ksiądz inszą sprawę.
A płaci kryć? więc ci też dosiągł pięścią gęby,
Że z niej dudki wypadły; dziękuj, że nie zęby.


O kołnierzu.

Poradźmy się rady czyjej:
Kołnierzli to u delijej,
Czy delija u kołnierza
Na grzbiecie cnego rycerza?


O swych rymiech.

Ja inaczej nie piszę, jeno jako żyję;
Pijane moje rymy, bo i sam rad piję,
Nie mierzi mię biesiada, nie mierżą mię żarty,
Podczas i czepiec, więc też pełne tego karty.
Co po sykofancyej?[2] — chcesz mię miary w życiu
Nauczyć, a sam księże! diabła nosisz w kryciu.


Do sąsiada.

Rozśmiej się, dobry sąsiedzie!
Lisowaty przy biesiedzie

  1. W wyd. 1604: rozdarwszy.
  2. Hipokryzyi, obłudzie.