Strona:PL Fraszki (Jan Kochanowski) 052.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jeślić lutnia na łonie i dzban w zimnej wodzie
Tem wdzięczniejszy, że siedzisz i sam przy nim w chłodzie:
Ani mię za to winem ani pój oliwą,
Bujne drzewa najlepiej dżdżem niebieskim żywą,
Ale mię raczej daruj rymem pochwalonym,
Coby zazdrość uczynić mógł nietylko płonym,
Ale i płodnym drzewom; a nie mów: Co lipie
Do wierszów? Skaczą lasy, gdy Orfeus skrzypie.


Na lipę.

Przypatrz się gościu! jako on list mój zielony
Prędko uwiądł, a już mię przejźrzeć z każdej strony.
Co, mniemasz, tej przygody nagłej za przyczyna?
Ani to mrozów, ani wiatrów srogich wina;
Lecz mię złego poety wiersze zaleciały
Tak, iż mi tylko prze smród włosy spaść musiały.


O Mikoszu.

Mikosz kota przeciągnął, Jan się rzezał w koszu,
I rzecze ten pośledni: Powiedz mi Mikoszu!
Wonczas, gdyś kota ciągnął, albo snadź kot ciebie,
Gdzieś był stryczków tak prędko dostał ku potrzebie?
Mikosz na to: Dadzą mnie powrozów, gdy proszę,
Bo pięknie wysuszywszy cało je odnoszę;
Lecz ty bracie! inaczej z ludźmi się sprawujesz,
Pożyczywszy porzeżesz wszytko i popsujesz.


O miłości.

Ma już pokój Prometej, lecz ja miasto niego
Jestem przybit na rogu Kaukazu śnieżnego,
Mnie orlica serce żrze, które na swe męki
Odrasta i żywi zwierz łakomy przez dzięki.