Strona:PL Franciszek Karpiński - Pieśni nabożne.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A ſławy, Niebo ogarnąć nie może,
Potężny Boże!

Niech zli iako chcą Ciebie ważą ſobie,
Z ust niemowlęcych wyidzie chwała Tobie,
Ku więkſzey hańbie, i ku pognębieniu,
Złemu plemieniu.

Twóy czyn ieſt Niebo! Twoich rąk robotą,
Gwiazdy te w gòrze iaśnieią nad złoto!
Ty coraz nowym światłem zdobiſz wdzięczne,
Koło Mieſięczne.

A Człowiek còż ieſt? że Ty nieſtworzony,
Wſzyſtkiego twòrca i Pan nieſkończony,
Raczyſz nań wſpomnieć! Z kąd to Syn Człowieczy,
Godzien twey pieczy.

Takeś go uczcił, i w dary pomnożył,
Ześ go z Anioły ledwie nie położył!
Poſtawiłeś go Panem nad wſzyſtkiemi
Czyny twoiemi.