Strona:PL Francis Bret Harte Nowelle.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy pan wiesz, co to za jeden?“ — spytał go półgłosem młody Parker.
— Wiem — odrzekł spokojnie Hamilton — przegrałeś pan do niego w zeszłym tygodniu tysiąc dolarów.
— Więc to prawda, że jest szulerem — wtrąciła najmłodsza z miss Smith.
— Niewątpliwie jest nim — odparł Hamilton — i życzyłbym każdemu, co bierze karty do rąk, grać równie honorowo i wspaniałomyślnie, jak ten szuler grywa.
Rozmów tych nie słyszał m-r Oakhurst, który na górnym korytarzu zdawał się czekać na coś, czy na kogoś... Usłyszał poza sobą chód lekki i imię swoje wymówione głosem, na którego dźwięk wszystka krew zbiegła mu do serca... Odwrócił się... stała przed nim...
Lecz o jakże zmieniona! Jeśli wahałem się opisać schorzałą, ubogo odzianą żonę rzemieślnika, jakże poradzę sobie dopiéro z tą wytwornie odzianą, pełną swobodnego wdzięku kobietą, w jaką ją przekształciły ostatnie miesiące? Krótko mówiąc, była bardzo ładna. Czytelniczce i mnie nawet samemu mogłoby się wydawać, że się nadto wdzięczyła, że swoboda jéj nie była naturalną, że nozdrza jéj zgrabnego noska zdradzały egoizm i brak serca, że wielkie oczy równie szeroko się otwierały na widok cukierków jak i ukochanego, że rumieńce gasły i zapalały się gwoli jéj własnych chęci... Znaleźlibyśmy to i owo do zarzucenia, lecz ani ja, ani czytelniczka, nie jesteśmy w niéj zakochani i w tém to sęk.
Oakhurst zaś nawet w jéj strojnéj paryskiéj sukni dostrzegał tęż samę dziewiczą skromność, która go była oczarowała ongi w ubogich szatach osłaniających chorą kobietę. Zrobił przytém cudowne odkrycie. Mogła chodzić i miała własne, takie małe, małe nóżki, które znikały niemal pod pufami niebieskich pantofelków, o wysokich wciętych obcasach.
Rzucił się ku niéj z rumieńcem na bladéj twarzy i wyciągniętemi rękoma. Ale ona założyła swoje za plecy, obejrzała się dokoła i spoglądając mu w oczy figlarnie:
— Nie mam ochoty podać panu ręki — rzekła — przeszedłeś pan dopiéro koło mnie na galeryi i nie poznałeś mnie nawet... niedobry!
M-r Oakhurst zauważył, że się zmieniła.
— To nie racya — odrzekła — albo raczéj jest to jedną racyą więcéj, aby mnie poznać. Komuż zawdzięczam te zmianę? Panu! Kto mnie wrócił do życia? Spotkałeś pan biedną, chorą kalekę, ledwie przykrytą jakąś tam sukienczyną; dałeś jéj zdrowie, życie, siły, fundusz... Niechże się pan przypatrzy swemu dziełu.
Dygnęła nizko, poczém podała mu obie ręce z wylaniem.