Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Tajemniczy ogród.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wtedy odkrył wszystko i odebrał jej go, toby już w zysku miała tyle radosnych chwil.
— A kiedy — myślisz — będzie chciał zobaczyć — — —
Nie dokończyła zdania, gdyż drzwi się otwarły, i pani Medlock wkroczyła do pokoju. Miała na sobie swoją najlepszą czarną suknię i czepiec, a w kołnierzyk wpiętą miała wielką broszkę z portretem mężczyzny. Była to kolorowana fotografja ś. p. pana Medlocka, który wiele lat temu umarł, a żona jego nosiła broszkę z jego wizerunkiem na wszystkie wielkie uroczystości. Była zdenerwowana i podniecona.
— Włosy potargane — rzekła prędko. — Proszę się przyczesać. Marto, podaj najlepszą sukienkę, pomóż się panience ubrać. Pan Craven kazał mi ją przyprowadzić do swego gabinetu.
Twarzyczka Mary zbielała. Serduszko poczęło bić niespokojnie, i poczuła, że zamienia się znów w sztywne, smutne, milczące dziecko. Nie odpowiedziała nic pani Medlock, tylko wyszła zwolna do swego pokoju wraz z Martą. Milczała, gdy ją przebierano i czesano, i, milcząc, szła za panią Medlock przez korytarze. Cóż miała mówić? Musiała ot pójść zobaczyć się z panem Craven’em — wiedziała, że ani on jej, ani ona jego lubić nie będzie. Wiedziała, co o niej pomyśli.
Poprowadzono ją do części domu, której nie znała dotąd. Wreszcie pani Medlock zapukała do drzwi, a gdy ktoś powiedział «proszę», weszły obie. Mężczyzna siedział w fotelu przed kominkiem. Medlock zagadała:
— Oto jest panna Mary, sir.
— Proszę iść i zostawić ją tutaj. Zadzwonię, skoro będzie czas zabrać ją stąd — rzekł pan Craven.
Kiedy pani Medlock wyszła i drzwi za sobą zamknęła, Mary stała tylko wyczekująco, takie smutne, drobne stworzonko, z rączkami zaciśniętemi trwożliwie. Widzieć mogła dobrze, że ten człowiek w fotelu nie jest garbaty, lecz tylko