Strona:PL Frances Hodgson Burnett - Tajemniczy ogród.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wiem nic o nim — jąkała Mary.
— Wiem, że nic nie wiesz — odparł Bazyli. — Dziewczęta wogóle nic nie wiedzą. Słyszałem, jak rodzice o nim mówili. Otóż wuj twój mieszka w ogromnym, rozległym, opuszczonym domu na wsi, i nikt u niego nie bywa. Taki jest niemiły, że nikogoby nie przyjął, a gdyby chciał przyjąć, toby znów nikt do niego nie pojechał. Jest w dodatku garbaty i okropny.
— Nic ci nie wierzę — rzekła Mary; odwróciła się tyłem i zatkała uszy palcami, bo nie chciała już nic słyszeć.
Długo jednakże myślała później o wszystkiem, co słyszała, a gdy pani Crawford powiedziała jej tegoż wieczora, że za kilka dni pojedzie do Anglji, do wuja, p. Archibalda Craven’a, mieszkającego w Misselthwaite Manor, Mary wydawała się tak kamiennie i uparcie obojętną, że nie wiedziano, co o niej myśleć. Starano się traktować ją serdecznie, lecz ona odwracała twarz, ilekroć pani Crawford usiłowała ją pocałować, i stała sztywna, jak kij, gdy pan Crawford poklepał ją po ramieniu.
— Dziwne jakieś dziecko — rzekła później pani Crawford z politowaniem. — Matka jej była taka urocza istota i takie miała miłe obejście, a Mary to najniesympatyczniejsze dziecko, jakie w życiu widziałam. Dzieci nazywają ją «panną Mary, kapryśnicą», a choć to niepoczciwie z ich strony, wcale im się nie dziwię.
— Być może, że gdyby jej matka była częściej zaglądała do dziecinnego pokoju, i Mary byłaby nabrała miłego obejścia. Smutno to wspominać obecnie, gdy to urocze stworzenie nie żyje, że większość otaczającego ją towarzystwa nie wiedziała nawet, iż ma dziecko.
— Sądzę, że nawet nie spojrzała na córkę — z westchnieniem odparła pani Crawford. — Wszak gdy jej Ayah umarła, nikt zgoła nie pomyślał o tem biedactwie. Pomyśl