Strona:PL Florian Batmendy.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

iednego ſekretu, ktorego obiawienie ieſt mi dopiero pozwolone. Kiedym był bogatym, Geniusza Alzyma miałem przyiaciela, po zeyściu moim on wami opiekować ſię przyrzekł, i pomiędzy was podzielić Skarb. O nie wiele mil w leſie Kom, ten Geniusz mieszka, idźcie prośić go o Skarb, ale ſtrzeżcie ſię wierzyć... Smierć mu więcey dokończyć nie dała. Synowie do woli napłakawszy ſię, i pogrzebłszy ſwego Oyca, udaią ſię do lasu Kom, pytaią ſię o mieszkanie Geniusza Alzyma, ktore im bez wszelkiey trudności pokazano. Alzym był znanym od całego kraiu, przychodzących do ſiebie z ludzkością przyimował, ſłuchał ich dolegliwości, cieszył; udzielał innym pieniędzy kiedy potrzebowali; ale te wszyſtkie dobrodzieyſtwa były pod warunkiem, trzeba było poſłusznym bydź radom, ktore dawał. To było iego wadą i dopoty przyiętym do Pałacu żaden nie był, poki nie wykonał przyſięgi.

Nie zaſtraszyła trzech ſtarszych kupca