Strona:PL Feval - Garbus.djvu/573

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dokoła.
— Czytaj, Paspoalu, mnie braknie głowy. Ja to nazywam cudem.
— Czytaj, Kokardasie, ja drżę ze strachu!
Gonzaga tupnął nogą. Kokardas wyprostował się i krzyknął na lokaja:
— Poświeć, gamoniu! Przy blisku pochodni przeczytał głośno i wyraźnie:
“Książę panie, aby raz na zawsze uregulować nasze różne rachunki, zapraszam się dziś na pańską kolacyę. Będę u pana o godzinie dziewiątej“.
— A podpis? — zawołano jednym głosem.
Kokardas kończył:
— “Kawaler Henryk Lagarder”.
Każdy powtórzył to imię, które teraz stało się dla nich postrachem.
Potem nastąpiła cisza. W kopercie, oprócz listu, znajdował się jeszcze inny przedmiot, Gonzaga go wyjął. Nikt tego nie spostrzegł. Była to rękawiczka, którą Lagarder ściągnął na balu z ręki księcia. Gonzaga ją schował. Wziął list od Kokardasa. Pejrol chciał mu coś powiedzieć, ale książę go odepchnął.
— No co? — zapytał, zwracając się do dwóch przyjaciół. — Cóż na to mówicie?
— Mówię — odpowiedział łagodnie Paspoal — że człowiek jest omylny. Ja opowiedziałem wierną prawdę. Zresztą ten płaszcz jest niezaprzeczonem świadectwem.
— A ten list, czy mu zaprzeczysz?
— Nie bój się! — zawołał Kokardas — ja