Strona:PL Feval - Garbus.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Aurora nagle spoważniała.
— A ty jej nie masz, Henryku, ty masz tylko mnie!
Henryk żywo otworzył usta, ale słowa zatrzymały mu się między wargami. I znów opuścił oczy.
— Ty masz tylko mnie — powtórzyła Aurora. — I czemże jestem dla ciebie? Przeszkodą dla szczęścia!
Chciał ją powstrzymać, ale mówiła dalej.
— Czy wiesz co o nas mówią? Mówią: “Ona nie jest ani jego córką, ani siostrą, ani żoną....” Mówią...
— Auroro — przerwał mistrz Ludwik — od lat ośmnastu byłaś całem mojem szczęściem.
— Jesteś bardzo dobry wyszeptała dziewczyna — dziękuję ci za to.
Milczeli przez chwilę. Zakłopotanie mistrza Ludwika było widoczne.Aurora pierwsza przerwała ciszę.
— Henryku — rzekła — nie wiem nic a nic o twoich myślach, ani o postępkach. Jakim prawem miałabym ci robić wyrzuty? Ale jestem zawsze sama i zawsze myślę o tobie, jako o moim jedynym przyjacielu. Jestem pewna, że chwilami odgaduję ciebie. Serce moje czasami ściska się bólem, oczy napełniają łzami, bo sobie myślę: “Gdyby nie ja, jakaś kochana kobieta rozweseliłaby jego samotność. Gdyby nie ja, dom jego byłby wielki i bogaty i wszędzie mógłby się pokazywać z odkrytą twarzą”. Henryku, ty nietylko kochasz mnie