Strona:PL Feval - Garbus.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dwa tygodnie — rzekł Noce, — bo przeszłego miesiąca Nivella była panią i królową w małym domku naszego księcia.
— Od tego czasu — dodał Oriol — ani razu nie spędziliśmy tam wieczoru.
— W ogrodzie jest jakby oddział straży — rzekł Montobert — i albo Saldani albo Faenza nim dowodzą.
— Tajemnica! Tajemnica!
— Bądźmy cierpliwi. Dowiemy się dziś wszystkiego. Hola, Chaverny!
— Chaverny, ty marzysz!
— Chaverny, ty milczysz!
— Chaverny mów, mów, chociażbyś nam miał wymyślać!
Markiz oparł czoło na białej ręce.
— Panowie — rzekł — wy zaprzedajecie się dyabłu kilka razy dziennie dla paru marnych papierków, ja, dla tej pięknej dziewczyny zaprzedałbym się raz jeden, ot co!

∗             ∗

Opuściwszy Kokardasa i braciszka Paspoala zajadających smacznie obiad. Pejrol wyszedł z pałacu i skierował się za kościół Saint-Magloire. Zatrzymał się przed ogrodem, którego mury całkiem niemal były ukryte pod zwieszającymi się gałęziami starych wiązów.. P. Pejrol miał przy sobie klucz od tego ogrodu, który wydawał się pustym. Na końcu cienistej alei widać było nowy pawilon, zbudowany w greckim stylu i ozdobiony licznymi posągami. Pejrol przeszedł ciemną aleję i znalazł się przed pawilonem. W sieni stało kilku lokajów w liberyi.