Strona:PL Feval - Garbus.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pozbyć przykrej myśli — historyi tego szlachcica, który chciał wtargnąć do waszego domu.
— A chytry figlarzu! — zawołał Klucznik — chcesz mnie zagadywać, ale ja jestem, jak Cezar, który równocześnie dyktował pięć listów. Czy wie książę, że on grywał w szachy?... A, więc ów szlachcic, dostał tu, w tej fosie, pół tuzina pchnięć szpadą. Podobne awantury zdarzały się kilka razy, dlatego nigdy nie puszczano plotek o moralności pani de Kajlus.
— I to, co czyniłeś kiedyś, jako mąż, — markizie — zapytał od niechcenia Gonzaga, — zrobiłbyś teraz, jako ojciec?
— Naturalnie — odparł poczciwiec, — nie znam innego sposobu strzeżenia od grzechu córki Ewy... Szach-mat, jak mówili Persowie. Znowu został książę pobity.
Wyciągnął się na fotelu.
— Wierzaj mi, książę, — dodał, szykując się do drzemki, — że dobre rapiry naokoło mocnego muru, są najlepszą cnotą kobiety!
Zamknął oczy i zasnął. Gonzaga pośpiesznie opuścił salę.
Była już druga po południu. P. Pejrol oczekiwał na swego pana krążąc po korytarzach.
— Cóż nasze zbiry? — zapytał Gonzaga, gdy go tylko spostrzegł.
— Już sześciu przyjechało — odparł Pejrol.
— Gdzie są teraz?