Strona:PL Feval - Garbus.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

po, na wymianę akcyj na towary. Był to olśniewający podarunek. Mogły z tego powstać góry złota.
Przedewszystkiem więc trzeba było w pałacu wyszykowaćjak najwięcej miejsc, ponieważ za nie płacono i to nawet bardzo drogo.
Przez okno pierwszego piętra jakaś postać niewieścia w żałobie, patrzyła smutnem okiem na to dzieło zniszczenia.
Była piękna, ale tak blada, że robotnicy brali ją za widmo. Szeptali między sobą, że to wdowa po nieboszczyku księciu Neversie, a żona Filipa Gonzagi.
Patrzyła długo; naprezciw okna stał wiąz przeszło stuletni, gdzie eo rana, zarówno zimą, jak latem śpiewały ptaszki, witając wschodzące słonce. Gdy stary wiąz padł pod ciosami siekiery, kobieta w żałobie zapuściła ciemne story swego okna.
Od tego czasu nikt już jej nie, widział.
Po kolei padały wszystkie ogromne drzewa cienistych alei, na końcu których umieszczone były wspaniałe wazy z różami. Powyrywano róże, porozbijano wazy. Wszystko to zajmowało miejsce, a każdy kawałek ogrodu miał wartość złota.
Tym, którzy dziwili się lub śmieli z tych rujnacyj, Gonzaga odpowiadał:
— Za lat pięć będę miał dwa, albo trzy miliardy. Odkupię pałac Tuileries od jego królewskiej mości Ludwika XV, który będzie już królem — zrujnowanym.