Strona:PL Faleński - Meandry (1904).djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

O życia rozkosz w Niebogłosy woła,
W dniu, gdy jaśminów tchnienia w wiatrach drżały,
Jam wszedł samotny i zbolały
W Dom Cierpień, gdzie jest Cierpliwości szkoła.

I w tej Uczelni, kędy mi tęsknota,
Którą pragnieniem Nieistnienia zwą,
Bywała nieraz doradczynią złą,
Zdobyłem pewność: że, po Kres Żywota,
Nim śmierć odemknie przed nim Wiedzy wrota,
Wystarczy człeku trwać z Bezwiedzą swą.


340.

Gruda się pod mą stopą kruszy,
I chociaż idę ciemną knieją,
Od gwiazd, co gdzieś przedemną dnieją,
Coś mi otuchę szepcze w uszy —
Bowiem jest smutek mojej duszy
Łzawą w żałobie nadzieją.


341.

Skoro w nas tylko wspomnień tchnienie,
Skorośmy coraz mniej
Spragnieni dalszych dni,