Strona:PL Faleński - Meandry (1904).djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
277.

W dzień biały, nie zaś pokryjomu
Idź w świat, byś lepszym wszedł w twe progi.
I, jak człek dumny, choć ubogi,
Jeżeli nie chcesz zaznać sromu,
To w drogę nie wchodź nikomu —
Lecz nie każdemu schodź też z drogi.


278.

Wiedz o tem, smutny nieboże,
Który za sławą goniąc, nie za Chwałą,
Masz duszę bólem zwiędniałą;
Że to, coś marzył, pewnie w żadnej porze —
Istnieć nie miało — więc i być nie może —
To zaś, co cierpisz — jest — bo być musiało.


279.

Gdy z ziemi czyje odlata
Skończone życie,
To więc mówicie:
Że owa dusza skrzydlata,
Gdzieś do lepszego mknie świata,
W jasnym błękicie.

Ach! Byt nasz, długiemi laty
W łzach trwa i gnębi nas trwogą!