Strona:PL Faleński - Meandry (1904).djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz mu rzeczono: — Słuchaj, bracie miły!
Sam sobie dobrze ja życzę.

Więc widzisz — lepiej, gdy w podobnym względzie,
Odważnie broniąc kieszeni,
Człowiek się raz zarumieni;
Niżby sto razy miał mieć wstyd, gdy będzie
O swoją własność puste słał orędzie,
Już nie w bawialni, lecz w sieni.


113.

O ty, grobowej chwały świetne znamię!
Kogóż twój blask nie zdziwi?
Toćże tu, jak najtkliwiej,
Na tym marmurze, w tej złoconej ramie,
Czy to umarły tak po śmierci kłamie?
Czy też za niego żywi?


114.

Wiecznie nastręcza wąż kobiecie
Zwycięskich walk ponętę.
Sądząc, że dzieło spełnia święte,
Ona mu głowę stopą gniecie,
A on się śmieje — bo już przecię
Wprzód ją ukąsił w piętę.