Strona:PL Faleński-Edgar Allan Poe i jego nowele.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie mówi, żeby kiedy wrócić mogły znowu. Tytuł jéj jest: Pałac nawiedzany.
— „W jednéj z najzieleńszych naszych dolin zamieszkałéj przez dobre anioły, wznosił się niegdyś piękny i wspaniały pałac cały w światłach. Byłoto w państwie królowéj Myśli. Nigdy skrzydło Serafina nie osłaniało budowy w połowie tyle pięknéj, co ten pałac promienisty.........
Wędrowcy przechodzący przez tę dolinę szczęśliwą, mogli oglądać po przez dwa jasne okna orszaki dobrych duchów, snujące się harmonijnie przy dźwięku strojnéj lutni, w około tronu wspaniałéj królowéj.
A brama pięknego pałacu uśmiechała się kością słoniową i koralem, i płynęły przez nią nieustannie tysiączne echa, których słodkim obowiązkiem było wyśpiewywać dźwięcznie roztropność i mądrość władczyni.
Ale synowie udręczenia w szatach żałobnych targnęli się na władzę królowéj. Płaczmy! bo już nigdy blask dnia jutrzejszego nie zaświta téj nieszczęśliwéj. Chwała jéj nawet jest już dzisiaj tylko mglistém wspomnieniem dawnych zapadłych czasów.
I dziś wędrowcy idący doliną, widzą tylko po przez zaczerwienione okna, postacie niepewnych kształtów, snujące się niespokojnie wśród dysharmonijnych dźwięków. A tymczasem, zbladłemi drzwiami, na podobieństwo żałobnego a rwistego strumienia wali się poczwarna tłuszcza pękając ze śmiechu — bo nie umié się już uśmiechać.”—
Kogóż nie roztęskni to łzawe dumanie? Któż nie pozna w téj smutnéj harmonii, głosu spowiedzi wydobytego z pod serca? Niestety! własna to dusza śpiewaka jest tym promienistym niegdyś pałacem, dziś rozpadającym się w gruzy i nawiedzanym przez dręczące duchy. Onto, a nie kto inny, nie umié się już uśmiechać i dlatego szydzić musi. A przecież siedlisko jego jest jak i wprzódy w zielonéj dolinie nadziei.....—
Takim był Edgar Poe. Jeśli wolno go podziwiać, to téż go i pożałować należy. Ma Ameryka swoje proroki, które udręcza na wszelki przypadek, w obawie zapewne, czy nie są fałszywemi. Na jéj obronę powiedziećby można, że się to dzieje bez jéj wiedzy, ale cóżto za obrona! Łatwiéj podobno obronić gorzałkę Poego, niż systema-