Nad brzegiem szumnego Euroty,
Niejedna matka szarpie włosów sploty,
Za pomartymi syny
Rozdziera sobie twarz,
Aż krwią ociekają paznogcie!
Niewiasty! Gdzie Hekabe nieszczęśnica owa,
Śród mężczyzn i płci żeńskiej przenajpierwsza głowa
Pod względem klęsk! Tej sławy nikt jej nie odbierze!
Cóż krzyk ten twój złowróżbny? Znowu wieści świeże?
Czyż nigdy już się twoja nie uciszy warga?
Hekabie ból przynoszę! Gdy on sercem targa,
Wzdyć trudno ludzkim ustom przemawiać radośnie!
Wychodzi, patrz! z namiotu! Niedola jej rośnie!
W sam czas się tutaj jawi, by słyszeć twe słowo.
O ty nad wszelki wyraz nieszczęsna królowo!
Czem tobie dzisiaj słońce? Nadszedł twój ostatek!
Bez męża-ś, bez ojczyzny, pozbawiona dziatek!
Nic nie ma w tem nowego! Wszystko się to stało!
Lecz czemu Polykseny przynosisz mi ciało?
Mam przecież wieści o tem, jak Achajów ręce
Grzebały przetroskliwie jej zwłoki dziewczęce.