Strona:PL Eurypides - Ifigenja w Aulidzie.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ACHILLES:
Tak jest! Gwałtem! Za włos jasny!
KLITAJMESTRA:Cóż ja mam uczynić wtedy ?
ACHILLES:
Czep się córki...
KLITAJMESTRA:
Czy w ten sposób ujdzie śmierci z rąk czeredy!
ACHILLES:
Wszystko ci na jedno wyjdzie.
IFIGENJA:Matko, słuchaj, co ci powiem:
Gniewasz się na swego męża; gniew daremny, trudno bowiem
Przeprzeć to, co niemożliwe! Wielce godna też pochwały
Ta gorliwość przyjaciela, przecież baczmy, by nie miały
Wojska k’niemu żadnej złości! Dla nas korzyść stąd niewielka,
A na sztych się on wystawia! Niech posłucha rodzicielka,
Co poddała mi rozwaga. Takie me postanowienie,
Że chcę umrzeć i że piękną śmierć ja sobie bardzo cenię;
Więc też z duszy pragnę dzisiaj wygnać wszelką myśl nikczemną.
Zali słuszny jest mój zamiar, zważ to, matko, razem ze mną!
Cała wielka nasza Grecja na mnie dzisiaj oczy zwraca,
Ja to sprawię, że się ruszą nasze statki i że praca
Nie napróżno, że frygijską zniszczą ziemię, że napady
Barbarzyńskie w kraj nie pójdą, że z szczęśliwej nam Hellady,
Mszcząc Heleny odebranie, nikt porywać się nie waży
Naszych niewiast, jak to ongi śmiał uczynić Parys wraży
Przez mą śmierć to wszystko będzie, Grecję naszą ja wybawię,
A zaś szczęsne moje imię będzie żyło w błogiej sławie.
Zresztą niema poco życia zbytnio kochać: boć to przecie
Nie dla siebie li jedynej porodziłaś mnie, swe dziecię,