Strona:PL Ernest Buława - Poezye studenta tom III.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I jej do końca duchem będę wierny,
Ona zapału iskry mi zatliła –
Przetom pod wojnym pancerzem pancerny –
O! jam nie lubił sielanek spokojnych
Cichych, jak woda stojąca i smętna,
Pieśnią pasterza, doli nami strojnych…
O nie! bo dusza ma młoda, namiętna
Jak orzeł chciała rajskich malowideł
Coby objęła kręgiem swoich oczu,
Coby pieściła kręgiem swoich skrzydeł,
W chmur tajemniczem wznosząc się przezroczu…
I gdy dziecięciu piastunka ma siwa
Jeszcze powiastki jak wianuszki plotła,
Powieściom starym chęć moja życzliwa
Była, tam kędy – czarownica, miotła,
I góry w ogniach i zamki w płomieniach
Czary i boje w zemstach i natchnieniach…
I tych w kołysce z włoskiem najeżonym
Z sercem bijącem o piersi dziecinne,
Z okiem w łzach, trwodze, okiem roziskrzonem
Me pierwsze nocy śniłem ja niewinne…
A jeźli powieść śpiewała o ciszy
O zamku ucztach, lub cichym spokoju
Już ucho dziecka, piastunki nie słyszy,
Dusza w snów buja archanielskim stroju!
Jak dzwon na wieży, co dźwięki tęsknoty
Dzień cały głucho ukrywając w łonie
Wieczór rozbrzmiewa płaczącemi zwroty
Pieśń rozmdlewając po rodzinnej stronie…
Dzwonie rodzinny – o! dzwonie mój – dzwonie!...
Gdzie dźwięk twój, którym ja dziecięciem słyszał?
Co myśl rozmarzał i do snów kołyszał?...
O! gdyby podźwięk twój i tamte chwile
Wróciły jeszcze, jak trwożne motyle
Spłoszone na pobladłej kielich róży…
O! niechby znowu wiały gromy burzy
Niech raną krew uszła ma w cichości!
Lecz tyś już za mną – o moja przeszłości!...