Strona:PL Eminescu - Wybór poezji i poematów.djvu/103

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Lecz dzisiaj wyobraźnia twa niechże, pamiętaj!, nie swawoli —
    nie możesz dziś do dziewy swej umizgać się dowoli,
    nie możesz żądnie objąć jej, usta z ustami spoić,
    ni patrzeć w ciepłe oczy jej i szczęściem troski koić.
    Bo jakże — ? — zważ! zaledwie się stęsknione dłonie dotykają,
    już wchodzą ciotki i wujenki, już drzwi się zewsząd otwierają —
    już w ziemię patrz, opuszczaj wzrok, boś winowajcą przecie,
    bo dla miłości niema dziś zacisza w całym świecie.
    Stoisz a wkoło mumji krąg, zwany, wszak wiesz, rodziną,
    która nie znała wczoraj cię, poznała przed godziną —
    i powieściowo srożysz wąs i papierosa palisz —
    narzekasz na współczesność — ach, — wyborną kuchnię chwalisz...

    Nuży mnie, nudzi życie — tak bezużyteczne,
    praca, gorycz i nędza, uganianie wieczne.
    Czyż rzekę łez trza wylać, czyliż ma być błędem
    to co dla ptaków leśnych jest żądzy popędem — ?

    Nie my działamy — inny ktoś pragnienia snuje
    i naszą wargą mówi, sercem naszem czuje;
    byt nasz płynie przed siebie jak za falą fala —
    on jeden, on Demiurg stąd się nie oddala;
    o obcości w kochaniu nic zgoła nie wiecie —
    chcecie cudów! — a głupstwo chwyta was w swe siecie.

    Wszakże prawo natury kusi was namową
    na kołyskę pokoleń, na nienawiść nową;
    wasz śmiech rodzi płacz dzieci, wieczne narzekanie,
    jeszcze was wnuków czeka słuszne przeklinanie;
    kukłą jest tylko człowiek — i cnoty i grzechy
    są skrzeczeniem papugi — i znikąd pociechy,